I tak. I nie.
Zwracając się do dowolnej osoby, użyjemy słowa you, które możemy przetłumaczyć wprost jako „ty”. Jednak może ono mieć różne odcienie. W dużym skrócie: za te odcienie odpowiadają słówka dodawane do danego zdania lub struktury gramatyczne.
Do znajomego czy koleżanki z klasy, powiemy: How are you?
Ale już zwracając się do starszej sąsiadki czy starszego pana w sklepie, powiemy: How are you, Ma’am? How are you, Sir?
Gdy rozmawiamy z policjantem czy np. oficerem straży granicznej na lotnisku, również użyjemy magicznych słówek Sir i Madam (Ma’am). Tak samo zwrócimy się do starszej cioci czy wujka naszej koleżanki. Użyjemy tych słówek zawsze w stosunku do osoby, której chcemy okazać szacunek.
Rozmawiając z policjantem czy innym urzędnikiem, możemy też użyć słowa Officer. Np. Officer, I need help.
Do profesora powiemy: Professor, do you think English is difficult?
Analogicznie, małe dziecko powie do nauczycielki: Teacher, I want to learn English very fast.
Rzecz jasna nieużywanie tych dodatkowych słówek niekoniecznie oznacza brak szacunku. Jednak musimy pamiętać, że Brytyjczyk czy Amerykanin i tak wyczuwa, kiedy „you” oznacza „Ty”, a kiedy „Pan/Pani” — patrz anegdotka poniżej.
Nota bene, historycznie formą grzecznościową było słówko Thou, na które często natkniemy się na przykład w sztukach Szekspira czy tekstach biblijnych.
W języku angielskim szacunek wyrażamy również formą zdania. Przykładowo artykułując prośbę, możemy powiedzieć:
Can you give me your name, please?
(forma najbardziej bezpośrednia)
Could you give me your name, please?
(forma najbezpieczniejsza, można jej użyć zarówno wobec rówieśnika jak i osoby dużo starszej)
Would you mind giving me your name, please?
(forma bardzo grzeczna)
Za ilustrację do tego krótkiego wpisu niech posłuży pewna anegdotka.
Będąc na międzynarodowej konferencji mój znajomy, Arek, nawiązał rozmowę z pewnym Amerykaninem, który — jak się okazało — od kilku lat pracuje w Krakowie. Kiedy wyjawił, że mówi też po polsku, Arek powiedział:
— A czy lubisz tradycyjne polskie potrawy, np. bigos?
Amerykanin odpowiedział:
— Bardzo lubię. A czy Pan często bywa w Krakowie? (tu Arek pomyślał, że może jego rozmówca nie zna jednak polskiego aż tak dobrze…)
— Tak, to moje ulubione miasto. Jednak ostatnio zrobiło się bardzo drogie, nie sądzisz?
— Owszem. Wiele osób tak twierdzi. Ale czy nie uważa Pan, że wszystko mocno teraz zdrożało?
W tym momencie Arek uświadomił sobie, że pierwszy „Pan” nie był pomyłką. Ten człowiek po prostu okazuje mu szacunek, chociaż rozmawiając z nim wcześniej po angielsku używał po prostu formy „you”. Widać w odniesieniu do osoby obcej znaczyła ona „Pan”.
